Tawerna Pod Kamiennym Golemem

-Zabójcą powiadasz?
Zaśmiałam się cicho. Nie wiedziałam czy to co mówił było prawda czy zwykłymi przechwałkami, ale byłam ciekaw w jaki sposób on by tego dokonał.
-Nie tylko Ty w tym pomieszczeniu jesteś zabójcą. Jednak każde z nas w innym rodzaju(?).
Powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam do niego.
-Jak byś dokonał zagłady Laros? Czym byś walczył?

- Wyimaginowanymi obiektami.. - wyczekał momentu, w którym mrugnęła.
W chwili, gdy otwierała oczy przywołał dwie szpady, których czubki ostrzy były dosłownie milimetr od źrenic Sethy. Przez pojawienie się obiektów tak blisko oka musiała odruchowo mrugnąć, więc gdy tylko ponownie otworzyła oczy: szpad już nie było. Dokończył - ..wycelowanymi prosto w oczy każdego kto by stanął na mojej drodze.
- Skoro mówisz że też nim jesteś, to może się zmierzymy?

-Obiektami...
Powtórzyłam patrząc o ile to było możliwe na czubki szpad Gamble`a.
-Tak jestem, a na pewno nim byłam.
Powiedziałam wstając od stołu i stając obok. Po chwili w mojej dłoni pojawiła się kosa o czerwonym ostrzu. Nie umiałam panować nad bronią w taki sam sposób jak Gamble, by ona zawisła w powietrzu, dlatego zawsze moje ciało było przystosowywane do walki.
-To jest moja główna broń, która mam odkąd pamiętam. Teraz mam też inne umiejętności.
Powiedziałam pamiętając o magii lodu, której kiedyś uczył mnie Sinikar a ja ją nieco podszkoliłam. Mimo to że umiałam ja nadal przystawałam przy swe kosie.
- Tym zabijałam, jednak moimi celami nie były żywe istoty, Czy wiesz kim jest heliv?
Moja broń rozpłynęła się a ja usiadłam na miejsce.

Przyjrzał się Jej kosie. Nie zrobiła na nim większego wrażenia. Pewnie to pozory, ale z reguły ogromne bronie tego typu służyły bardziej jako straszak, niż faktyczne zagrożenie.
- Krótko żyjącym, przywołującym czerwoną kosę tchórzem? - odpowiedział prowokująco - Nie, nie wiem czym jest Heliv, wiem, że chcę sprawdzić z jakiej gliny jest ulepiony.
Kiedyś chyba coś o nich czytał, ale nie chciało mu sie sięgać do tak starej nauki.

-Krótko żyjącym? Rzeczywiście patrząc na nasze lata. Ale tchórzem?
Uśmiechnęłam się i zaśmiałam pod nosem.
-Dlaczego oceniasz cała rasę po jednej osobie? Być może ja jestem tchórzem a może nie jestem, ale jak tego bardzo chcesz będziemy mogli się przekonać.
Szczerze nie robiło mi to większe różnicy czy będziemy walczyć pomiędzy sobą czy nie, ale to była dobra okazja do poznania choćby odrobiny jego umiejętności. Nie sądziłam że mogłabym wygrać gdyż już od dawna zajmowałam się raczej czymś innym.
-Moja rasa charakteryzuje się tym że może poruszać się pomiędzy wymiarami, rzeczywistym dla was ludzi i spektralnym - światem duchów. To jest główna cecha mojej rasy.

- Oceniam Ciebie, nie Twoją rasę.. I nie, nie chcę się z Tobą sprawdzić... - odgiął się w tył na krześle - ...ale skoro nalegasz, to nie mam nic przeciwko. - dokończył z drapieżnym uśmiechem.
Chciał Ją sprowokować. Każdego można było poznać. Zależnie od osoby mogłoby to trwać dzień, lub nawet kilka lat.. W walce wystarczyły chwile.
- Tylko tyle? - zapytał drwiąco - To akurat bardzo łatwa sztuczka.. Na pewno umiecie coś jeszcze, prawda?

Zaśmiałam się ponownie, bawił mnie sposób w jaki on próbował mnie prowokować do walki z nim. Jednak nie przeszkadzało to. Była to dobra sytuacja jak dla mnie, a nic nie szkodziło też trochę powalczyć. Ostatni raz chyba walczyłam z.. no tak już nawet nie pamiętałam z kim walczyłam.
-Ja też nie mam nic przeciwko, ale odradzam wybieranie miejsca gdzie jest dużo form życiowych roślin. To taka mała porada, bo chyba tutaj tego nie zamierzasz czynic, co nie?

Do wnętrza tawerny weszła zakapturzona postać, od razu kierując się ku stolikowi w najbliższym kącie. Z wyglądu nie sprawiał wrażenia osoby porządnej- ciemne ubrania, kiepsko widoczna twarz, minimalnie przygarbiony. I uzbrojony, bowiem przy pasie miał miecz, zaś pod płaszcze rysował się łuk, przewieszony przez ramię.
Zamówił kufel piwa, a gdy już go dostał, zaczął badać wzrokiem otoczenie.
- Popularnością to miejsce chyba nie grzeszy...- mruknął do siebie pod nosem, zauważając jedynie dwoje osób, siedzących przy dość odległym stoliku- mężczyzna i kobieta. Ot, nic interesującego. Aczkolwiek postać dziewczyny wydawała się mieć całkiem znajomą aurę...

[ech nie mogłam się w końcu powstrzymać od odpisania ^' Gomene Okaś...i hejo raz haha ]

Nie czekając na odpowiedź Gamble`a, moja twarz skierowała się w stronę drzwi wejściowych, przez które właśnie weszła zakapturzona postać. Od razu poznałam po posturze, że był to mężczyzna. Jednak w głowie chodziła mi jeszcze jedna myśl. Że kiedyś spotkałam tego mężczyzn. Biła od niego znajoma aura, ale póki co nie byłam pewna kim on jest. Nie miałam zamiaru przypatrywać się zbyt długo tej osobie dlatego po krótkiej chwili odwróciłam swój wzrok na towarzysza.

Na moment dziewczę odwróciło się w stronę Raziela, co pozwoliło mu przyjrzeć się jej ślicznej buźce. Chwilę poświęcił na rozkminianie osobowości owej postaci, kojarzenie faktów, dopasowywanie i takie tam. Aż w końcu rozwiązał ten problem.
- Sethy...- powiedział dość głośno, by dziewczyna usłyszała. Co w sumie trudne nie było, bowiem w tawernie było cichutko.
Upił dwa czy trzy spore łyki piwa. Cały czas patrzył w kierunku tamtej pary, jednak w dalszym ciągu spod kaptura. Ostatnimi czasy aż za bardzo polubił anonimowość, jaką dawał głęboki cień, rzucany na twarz przez kaptur.

Kiedy dotarło do mnie kim jest owa postać co wcale o dziwo jednak nie było aż tak trudne. Pamiętałam go. No cóż miałam dobrą pamięć w końcu mój zawód też tego wymagał. W momencie gdy przypomniałam sobie imię owej osoby powstałam z miejsca rozlewając swój sok i wskazując palcem - tak wiem że to nie było odpowiednie dla mnie zachowanie - na chłopaka wykrzykując.
-Raz!
Moje słowa wypowiedziane prawie w tym samym momencie co on wypowiedział moje imię rozniosły się po pomieszczeniu. Po chwili czując na sobie wzrok osób przebywających tutaj, który się przenosił się raz na mnie raz na Raz`a szybko wymyśliłam coś aby usprawiedliwić swoje zachowanie.
-Przepraszam, przepraszam po prostu dawno nie widziałam swojego znajomego.
Ale byłam głupia - skarciłam się w myślach za swoje zachowanie. Spojrzałam kątek oka na towarzysza, prawdopodobnie teraz uważał mnie za jakaś idiotkę. Nie dość że zrobiłam widowisko to jeszcze nie potrzebnie wydałam tożsamość mojego pobratymca [w końcu ta sama rasa], a nie byłam pewna czy tego chce.

Uśmiechnął się pod nosem, słysząc, że Sethy pamięta jego skromną osobę. Aczkolwiek nie okazał żadnych większych emocji, poza tym właśnie uśmieszkiem. Nawet tyłka z krzesła nie ruszył, bo i po co. Dopił resztę piwa z kufla.
A z tym całym ujawnianiem tożsamości- bo w sumie, chyba nikomu nic nie mówi zwykłe "Raz". Jakby nie patrzeć, wielkiej sławy nie zdobył, a nawet jeśli, to dał światu czas by ta zdobyta sława się ulotniła. Poza tym, jakoś nie dbał o tajemniczą otoczkę wokół swej osoby. A można by nawet rzec, że wręcz przeciwnie.
- Jakież miłe spotkanie, czyż nie, Sethusiu kochana?- powiedział, zdejmując z głowy kaptur. Cóż, chyba wypada pokazać mordkę swojemu rozmówcy, co nie?

Uśmiechnęłam się wesoło, tak jak kiedyś co ostatnio dawno mi się nie zdarzało. Byłam zadowolona że spotkałam kogoś ze swych starych znajomych. Co dziwne Raz nie podszedł do mnie od razu ale kto mu kazał, nikt. Wiec spojrzałam na niego i przywołałam go palcem do siebie by podszedł bliżej, dopiero wtedy postanowiłam ponownie się do niego zwrócić.
-Po pierwsze cześć siadaj obok. - mówiąc to wskazałam miejsce obok - Po drugie: Poznaj to jest Gamble. - wskazałam na towarzysza, uważałam że to konieczne i chyba tego wymagała kultura skoro się do nas miałby przysiąść - Po trzecie: od Kiedy się tak do mnie zwracasz, co kochany?
Zadając pytanie zaśmiałam się, jakoś nigdy w ten sposób nie zwracałam się do niego, jak i nikt do mnie się nie zwracał.

No i szlag trafił spokojne popołudnie przy piwku, pomyślał sobie Raziel. Miał nadzieję na chwilę ciszy, okazję do przemyśleń i zaplanowania najbliższej przyszłości. W końcu trzeba nieco zarobić, żeby mieć co w karty przegrać, c'nie?
Podniósł dupsko z krzesła, by za chwilę posadzić je przy stoliku Sethy i niekoniecznie znanego mu typa. Ukradkiem zmierzył faceta spojrzeniem, jednocześnie słuchając przemówienia znajomej.
- Od kiedy mam taki kaprys, kochanie.-odparł - Gamble? Powiedziałbym, że miło poznać, ale nie lubię chwalić ludzi przed choćby szczątkowym poznaniem...

-Jeszcze raz mi tu za Kochaniujesz, to pożałujesz.
Mówiąc to uśmiechnęłam się zajadle do niego. Nie lubiłam gdy mężczyźni mnie tak traktowali. Co ten raz sobie myślał że może tak do mnie mówić. Przecież zna moje imię, i potwierdził że je pamięta. Wstałam na chwilkę i podeszłam do baru, bo jakoś nie widziałam by ktoś się kwapił posprzątać to co na rozlewałam. Wzięłam ścierkę prosząc od razu o wodę do picia. Powróciłam na miejsce i wytarłam co miałam, po czym odrzuciłam ścierkę do barmana.
-A więc gdzieś Ty był co?
Zapytałam spokojnym głosem lustrując go wzrokiem.

- Pożartować z tobą nie można, kochaniutka...- powiedział, oczywiście używając tego nieszczęsnego zwrotu. Bo skoro zabroniła, to tym bardziej nie mógł się powstrzymać. Cóż zrobić.
Dotarł do niego fakt, iż ma pusty kufel. A że był zbyt leniwy, by ruszyć dupkę po dolewkę, to zawołał barmana, coby ten mu dolał. Uraczył się sporym łykiem i zaczął układać w myślach odpowiedź na pytanie.
- Trochę tu, trochę tam... Taka mała wycieczka na stały ląd. Długa historia, ogólnie mówiąc.- odparł w końcu, odpowiadając na to lustrowanie identycznym lustrowaniem. A co, będzie się na nią gapił aż mu się znudzi!

-Pożałujesz...
Powiedziałam mimo wszystko się uśmiechając. Wzięłam jakiś nóż z pobliskiego stolika i rzuciłam go w stronę Raz`a. Nie celowałam dokładnie w niego chciałam jedynie by przeleciał mu koło ucha, by w końcu zaczął zwracać się do mnie normalnie. Niestety takie słówka szybko wytrącały mnie z równowagi.
-Mamy zapewne trochę czasu, więc z miłą chęcią posłucham. -No tak mimo iż rzucałam w niego nożami to nie przeszkadzało mi jego towarzystwo, a tym bardziej gdy mogłam dowiedzieć się czegoś nowego. Być może był w takiej krainie o której jeszcze nie słyszałam czy nie przeczytałam. Warto zapytać o to.
- No chyba że nie chcesz nic ujawniać przy moim towarzyszu.
Zaśmiałam się cicho.

Uśmiechnął się, słysząc cichy gwizd przelatującego noża.
- Och, czyżby nasza mała Sethy ćwiczyła rzucanie nożem?- powiedział w sposób, w jaki mówi się do dziecka, które zrobiło coś godnego pochwały.
- No chyba nie chcę się ujawniać przy towarzyszu. Ale nie bój się, kiedyś ci poopowiadam, jaki to ciekawy okres mego życia był. O ile ładnie poprosisz, oczywiście.- rzekł, po czym wychylił nieco z kufla. No jakoś nie w smak było mu opowiadać o swoich przeżyciach przy typie, którego absolutnie nie znał. Taki gatunek prawie-że-człowieka, i cóż poradzić.

-Mała Sethy nie musi się uczyć takich sztuczek, już dawno je umie.
No tak w końcu kiedyś musiała trenować celność jak i inne rzeczy, skoro była zabójcą dusz.
-Jak zwykle, nieufny ale cóż może masz racje. No chyba że robisz to bo się boisz?
Och jaki bym miała z tego ubaw, choć wiedziałam że to może być dalekie od prawdy. Byłam ciekaw jak on zareaguje na moje słowa.

Zrobił takie coś a'la "pfff", czyli westchnął, albo coś.
- Oj tam zaraz nieufny... Utrzymuję aurę tajemniczości wokół mej skromnej osoby.- odparł, po czym łyknął piwa.
Rozejrzał się za oknem, coby ocenić porę dnia. Wszak nie można spędzić całego dnia w karczmie, no nie? Kiedyś trzeba na to przesiadywanie zarobić. A że zaczynało się ściemniać, Raziel postanowił powolutku wracać do Laros.
- Cóż, miło było tak sobie pogadać, ale na mnie już czas i takie tam sprawy...- powiedział, dopijając piwo i wstając od stołu. Podszedł jeszcze do baru, coby zapłacić, a następnie wyszedł z lokalu.

[z/t]

Zaśmiałam się z zachowania chłopaka, choć wiedziałam że właśnie tak może postąpić. Gdy odchodził pożegnałam się z nim po czym podeszłam do baru i zapłaciłam za swoje zamówienia wcześniejsze. Po tym usiadłam ponownie obok Gamble`a. Siedziałam i czekałam aż się odezwie lub wykaże jakaś chęć rozmowy. Jednak ileż można czekać. Po dłuższej chwili wstałąm.
-No cóż, do usłyszenia innym razem.
Powiedziałam z delikatnym uśmiechem żegnając się i wychodząc z baru.

[zt]

Powolnym krokiem doszła do tawerny. Gdy stanęła przed drzwiami coś dziwnego poczuła. Odwróciła się ale nic nie spostrzegła, było pusto.. Wzruszyła ramionami i weszła do środka budynku. Była w nim dużo bardziej przyjemnie niż mogło się zdawać. Usiadła przy jakimś stoliku i zamówiła herbatę.

Dzisiejszej nocy było trochę zimno. Fakt, Bassowi to raczej nie przeszkadzało, ale i tak postanowił napić się czegoś ciepłego. Powolnym krokiem wszedł do tawerny i zamówił ciepłą herbatę i ciastko. Rozejrzał się po tawernie, było nawet przytulnie. Po chwili spostrzegł siedzącą samotnie przyjaciółkę, więc postanowił się przywitać.
-Hej Noémie, co tam u Ciebie? - Zapytał się, uśmiechając się ciepło.
-Mogę się przysiąść? - Znów pytanie, gdyż stał nad dziewczyną, a niegrzecznie byłoby się dosiąść bez pozwolenia.

Weszła do tawerny i spojrzała - w lewo, w prawo.
Zauważyła swoich przyjaciół.
Pomachała do nich.
-Cześć wam - uśmiechnęła się wyszczerzając przy tym zęby.
Podeszła najpierw do lady, gdzie stał już lekko przysypiający barman.
-Cóż za cudowna pora na odwiedziny pańskiego lokalu - pstryknęła palcem przy jego uchu - Proszę jedną szklaneczkę mrożonej herbaty.
Następnie podeszła do swoich przyjaciół i bezceremonialnie przysiadła się do Noémie.
-Znów spać nie możecie?

Gdy usłyszała głos Bass'a natychmiast odwróciła się w jego stronę.
-Heyka
Na jej twarzy zawitał łagodny uśmiech.
-Co? A no oczywiście! Siadaj
Krótko po tym zauważyła Avle już siedząca koło niej.
-Nie można marnować czasu na spanie kiedy noc jest taka piękna.
Powiedziała uśmiechając się jakby sama do siebie po czym wzięła kolejny łyk swojej ciepłej herbatki

Uśmiechnął się szeroko, po czym usiadł i zwrócił się do drugiej dziewczyny.
-O, hej Alva . - przywitał serdecznie dziewczynę.
Zaczynało się robić sympatycznie, wiedział, że to może być miły wieczór. Barman podszedł i podał Bassowi herbatę i ciastko.
-Dziękuję, poproszę jeszcze butelkę jakiejś dobrej wódki. - Uśmiechnął się, długo czekał na taki właśnie wieczór .
-No dziewczyny, opowiadajcie, co tam u was? - Zapytał się, po czym napił się herbaty i zaczął jeść ciastko.

Alva podrapała się w podbródek.
-Leci, nuda, nuda, strata czasu!
Odebrała swoją herbatkę. Upiła łyka. Słysząc słowo "wódka" wiedziała, że szykuje się grubsza akcja.
-Barman dostanie małpiego rozumu, pewnie się wprosi na naszą prywatną popijawę.
Wzruszyła ramionami.
-Żeby tylko rozruby nie było. Po ostatniej waszej akcji przedarliście mi żakiet na pół... Chyba nie chcecie być znów ganiani pod groźbą wbicia szabli, w którąś część ciała - uśmiechnęła się cwanie.

*Wódka!* Krzyknęła sobie w myślach. *O nie, tym razem muszę mieć umiar*
Dopiła herbatę po czym kelner zabrał pustą już filiżankę.
-Co u mnie? Hmm..
Przypomniała sobie ostatnia akcje z kukłami i od razu ogarnął ją gniew. W oczach jej było można dostrzec wyraźnie wskazówki zegara. Szybko się jednak otrząsnęła i spojrzała na swoich przyjaciół.
-Nic ciekawego.
Zrobiła lekki jednak troszeczkę sztuczny uśmiech ale nie było tego widać.

Dopił szybko herbatę i zjadł ciastko, bo widział zbliżającego się kelnera z zamówieniem .
-No i o to mi właśnie chodzi... - przerwał w połowie, kiedy to wziął od niego flaszkę do ręki.
-Ciepła? Ciepłą wódę podajesz?! A piłeś kiedyś taką? - Zbulwersował się ostro, mimo tego, że i tak już odpowiednio schłodził boski trunek w ręku.
-No to jest kurde... nieprofesjonalne! - Zaśmiał się sam z siebie w chwili, kiedy troszkę przestraszony i zdziwiony barman zabierał brudne naczynia ze stolika i podawał kieliszki, szklanki oraz sok.
Bass usiadł oraz rozlał wszystkim po kieliszku.
-No to zdrówko! - Powiedział, po czym energicznie wypił lufę i popił sokiem.

Wzięła kieliszek i zaczęła patrzeć się na zawartość przez szkło.
-Nawet mi zimno nie jest, a się rozgrzewać będę - upiła mały łyczek.
Spojrzała na Noémie i jej minę.
-Nie odmawiaj sobie przyjemności przez jedną głupią rzecz. Oczywiście, mam na myśli z umiarem - w tym momencie wzięła kolejnego małego łyczka i przed połknięciem sączyła jeszcze w ustach. Lubiła to szczypanie.
Założyła jedną rękę na drugą nadal trzymając szklankę.
-Znów spotykamy się razem, ile to czasu minęło od ostatniego, wcześniej wspomnianego przeze mnie - "Tragicznego w skutkach dla mnie, mój biedny żakiet" pomyslała - spotkania?

Spojrzała na kieliszek po tym co Alva do niej powiedziała.
-Chyba masz racje..
Wzięła kieliszek do ręki i przez dłuższą się na niego patrzyła.
-Mam nadzieje, że się to źle nie skończy
Szybkim ruchem wypiła jeden kieliszek wódki i szybko popiła sokiem. Na razie nie było źle. Jeszcze nic nie zaczęło się z nią dziać.
-Nie mam pojęcia ile czasu minęło ale skoro pamiętam ostanie nasze spotkanie to niewiele musiało minąć ;>
Noémie żyła w swoim własnym, stworzonym przez siebie czasie. Nikt nie był w stanie tego zrozumieć.
-No kochani to jeszcze 2 kieliszki i to mój limit ;]

Uśmiechnął się zadziornie, po czym polał po jeszcze jednym kieliszku i podolewał wszystkim soku.
-Wiecie, teraz to mi się przypominają te czasy... - pogrążył się na chwilkę we wspomnieniach.
W sumie aż tak dużo czasu nie minęło, fakt, dziewczyny inaczej to odczuwały, poza tym na punkcie czasu to miały obsesje.
-Tylko wy wiecie, że ja mogę tak do rana? A samemu pić, to już alkoholizm, a chyba nie zostawicie kumpla samego w potrzasku... - przeciągnął umyślnie, aby trochę zmiękczyć dziewczyny, miał ochotę trochę poszaleć dzisiaj.
-... no, przynajmniej do czasu, aż flaszka się nie skończy! - Dodał na koniec z ironicznym śmiechem.

Widząc jak Alva zasnęła <bo jej nie ma xDD> wzięła kolejnego łyka ze swojego kieliszka, któy po raz drugi został napełniony.
-Jak się skończy do można zamówić jeszcze raz

-Wiadomo. - Uśmiechnął się, widać było, że poprawił się jej humor.
Wypił zawartość kieliszka, popił sokiem, porozlewał kolejny raz i spojrzał na śpiącą Alvę. Już była aż tak pijana? Leżała bokiem na kanapie, z wypiętym tyłkiem w stronę Noémie.
-To co robimy? Wiadomo, że nie wyjdzie z tego cało. Hehe... A tak się broniła... - Powiedział z cwanym uśmiechem do przyjaciółki, licząc na to, że będzie miała jakiś pomysł.

Jakaś iskierka zabłysnęła jej jakby w oczach, a może to były to prostu przesuwające się wskazówki? Tak czy inaczej wstała powoli z kanapy <to co ze na początku siedziała na krześle xDD> trochę znosiło ja na boki ale nie dało się tego tak łatwo zauważyć
-Możemy położyć obok niej jakiegoś bezdomnego..
Rzuciła i stanęła za Bassem. Była cała rozpalona.
-Gorąca tu...
Położyła rękę na ramieniu Bassa..
-Ja..
Zaczęła mówić

Roześmiał się na myśl o bezdomnym.
-Wiesz, w sumie to nie jest taki zły pomysł
Już miał wizję - Alva i bezdomny w intymnym objęciu na kanapie, ahh...
-Może trochę... - W sumie, było ciepło, Bass nie odczuwał aż tak zimna bijącego od niego jak inni, ale Noémie była rzeczywiście jakaś rozpalona.
W chwili, kiedy przyjaciółka zaczęła mówić, przeciągając litery wiedział, ze coś się szykuje. Chyba nie potrafiła logicznie skleić zdania.
-Ty...? - Zapytał, chcąc pomóc jej się wysłowić.

-Ja..
Dalej ciągnęła. Dziwnie się czuła jakby czas stanął w miejscu. Spojrzała na Bass'a i lekko rozchyliła usta.
-Musze do kibla...
Odwróciła się i poszła kiwając się na boki do miejsca w którym człowiek mógł się wypróżnić. Niestety była długa kolejka i musiała długo czekać. W pewnym momencie myślała, że się nawet posika. Na szczęście nić takiego się nie stało.

Kiedy usłyszał o jakże wyniosłej chwili w życiu Noémie, prawie spadł z krzesła. Niby nic, wiadomo, jak musisz lecieć, to musisz lecieć. Podziwiał szczerość przyjaciółki... choć tak naprawdę... nie, nie podziwiał, po prostu się z niej śmiał .
-Powodzenia! - Wydusił z siebie jeszcze przez śmiech, zanim dziewczyna zniknęła w tłumie ludzi.
Kiedy wreszcie wstał, postanowił wypić jeszcze kielicha. Zagryzł kiszonym ogórkiem, które barman przyniósł jako przystawkę.
-*Nie no, trzeba coś jej zrobić...* - Pomyślał, spoglądając na coraz to bardziej ruchliwą Alvę, po czym zdecydował się na stanowcze posunięcie. Wziął w garść kiszonego i szybkim ruchem włożył go do gaci Alvy, po czym szybko uciekł do ubikacji.

Złapała się za głowę.
"Może prochy przeciwbólowe i alkohol to nie za dobre połączenie..."
Otworzyła powoli oczy. I wyprostowała się, po czym chciała się rozciągnąć, ale poczuła coś mokrego w okolicy pasa.
Wyjęła kiszonego ogórka...
-Co za pomysłowość... - powiedziała do siebie.
Wrzuciła ogórka do szklanki Bassa i uśmiechnęła się do siebie.
-Smacznego.
Rozejrzała się dookoła, widziała zamarznięty blat stołu.
-Jeszcze tu jest.
Podeszła do barmana i poprosiła go o jak najostrzejszy alkohol, z papryczkami chili, sosem tabasco i innymi "przyjemnymi" specjałami.
Podeszła do stolika i nalała do szklaneczki, wywar wyglądał jak wódka.
Schowała butelkę.
Usiadła ze słodką minką w oczekiwaniu na nich.

Wróciła z klopa i zauważyła Alve siedzące słodko przy stoliku.
-O.. już się obudziłaś ;> Co Cię tak szybko wzięło. Nie wypiłaś przecież dużo.
Chciała usiąść n krześle ale rąbnęła się na ziemi bo źle wycelowała dupą
-Ałaa ;/
Usiadła, tym razem dobrze, na krześle. Wzięła kolejnego łyka ze swojego kieliszka. Z rozmarzoną miną patrzyła na Alvę.

Wyjrzał z kibla, przebadał teren - czysto... Alva i Noémie siedzą przy stolikach, wygląda to wszystko spokojnie... - *A co mi tam, zaryzykuję...* - pomyślał, wracając do stolika, jak gdyby nigdy nic...
-O, obudziłaś się? - Uśmiechnął się fałszywie do dziewczyny, po czym spostrzegł ogórka w szklance i lodowatym spojrzeniem zmierzył słodko uśmiechającą się Alvę. Wiedział, ze coś się szykuje...
-Hmm... Kiszonki nie pijam, golnę se kielicha. - ...I zrobił to. Na początku spoko, popił sokiem prosto z dzbanka, lecz po chwili...
-. .. ...?! Co to k**** jest?! AAAAA!! Pali!! Ty wredna...! - Podbiegł do baru i zaczął pić całą wodę, przy okazji nieźle ją chłodząc.
Wrócił do stolika, znów zmierzył Alvę wzrokiem, lecz tym razem wpadł na pomysł... Ogórka miała w gaciach, więc teraz ma tam mokro, a jakby to zamrozić...
Wykonał jeden, przypadkowy ruch ręką w chwili, gdy ułożył ręce, aby móc położyć na nich podbródek. Alvie teraz powinno być trochę, bardzo, a nawet straszliwie zimno, wiadomo, jak czułe jest "to" miejsce...

[do jutra, ja na razie spadam ]

Poczuła szczypnięcie. Zamknęła oko.
"O ty chamie..."
Pstryknęła palcami cwanie się uśmiechając i patrząc w oczy Bassowi.
Za pewne wiedział co to znaczy. Spojrzała porozumiewawczo na Noémie.
Wyciągnęła z torebki mazak i narysowała na twarzy Bassa, słodkie szlaczki. ---> *-*
-No to masz wredoto - zaśmiała się i przywróciła czas do swojego biegu.
Siedziała z założonymi rękoma i czuła jak roztapia jej się lód na pośladku.
-Jak ci się podoba Bassiku?

Noémie zaśmiała się gdy zobaczyła końcowy efekt twórczości Alvy. Kładąc głowę na stolik zwróciła się do przyjaciółki.
-No nie powiem nawet do twarzy mu z tym
Zupełnie przypadkowo ruszyła ręką co w efekcie spowodowało strącenie butelki w trunkiem.
-Ojej ;<
Natychmiast przybiegł ktoś z pracowników i zaczął to sprzątać. Noémie położyła głowę na kolana Bassa nie wiadomo po co o.O.
-Trzeba zamówić następną butelkę..
Wymamrotała po czym podniosła się i położyła głowę tym razem na kolana Alvy.
-Twoje kolana są wygodniejsze..

Kiedy spojrzał na Alvę, wiedział co zrobiła, było to widać w jej oczach i tym uśmieszku. Spojrzał na tacę. W chwili, kiedy zobaczył swoje odbicie... Hmm, no cóż, wstał na chwilkę, poszedł do ubikacji, zmył "ozdobę" i wrócił do stolika.
-*Nie no... Już po tobie*
-Alva, mam wrażenie, że jesteś zmęczona...
Mówiąc to wykonał prosty ruch ręką. Wszystkie organizmy żywe, nawet demony są w dużej mierze z wody. Bass Alvę tylko lekko ochłodził. Stała się niemrawa i senna, co zresztą było jeszcze spotęgowane alkoholem, a więc nie trzeba było długo czekać aż zasnęła.
[I tak jej nie ma ]
-No i tej pani już dziękujemy... - powiedział, lecz po chwili zorientował się, że dziewczyna leży mu na kolanach.
-Hmm... W sumie można.
Dziewczyna położyła się na kolanach Alvy, Bass natomiast zamówił kolejną butelkę.

-Alva?
Zawołała widząc śpiąca dziewczynę. Leniwie wyprostowała się i przeciągnęła po czym spojrzała na Bass'a. Z wyrzutem spojrzała się na niego i miała minę jakby miała się zaraz rozpłakać.
-Dlaczego to zrobiłeś?
Podeszła do niego i położyła mu rękę na ramieniu mocno ściskając.

Spojrzał się na dziewczynę, udając zaskoczonego.
-Co? Ale co ja? O co chodzi? - Zapytał się dziewczyny, niby nie wiedząc, o co chodzi.
Przyszła wódka. Chłopak rozlał trunek do kieliszków, sam wypił. Było tutaj dość parno i wilgotno, Bass z nudów skondensował troszkę pary wodnej w małe, podłużne kryształku z lodu, którymi zaczął się bawić, kiedy te lewitowały. Po chwili połączył je w koronę i włożył ją na swoją głowę, śmiejąc się.
-Hmm... Mam pomysł, zobaczmy, o czym Alva sobie śni...
Zainteresowany podszedł do śpiącej koleżanki i położył rękę na jej czole. Zaczął się ten cudowny proces, ahh!

Posmutniała gdy usłyszała, że Bass nie miał z tym nic wspólnego.
-To co się jej stało.
Nie czekając na odpowiedz poszła do łazienki i przemyła twarz zimna woda. Licząc na to, że to odświeży jej umysł ale niewiele to pomogło. Miała ochotę położyć się na tej podłodze i nie wstawać.
-Cholera..
Wyszła z łazienki i podeszła do baru.
-Poproszę jedna szklankę wody
Zamówiła i po chwili barman podał jej wode.
-Dziękuję.
Powiedziała sucho i usiadła na swoim miejscu przy stoliku,

Bassowi udało się zamrozić sen Alvy... Szybko jednak zrezygnował z dalszego przeglądania jej snów...
-O ludzie! Takiego... tak... zboczonego... takiego pornusa jeszcze w życiu nie widziałem!
Chwilę mu to zajęło zanim doszedł do siebie...
-Nie no, muszę się napić, może zapomnę... - Wkręcał sobie lekko podchmielony Bass, mia nadzieje, że utopi to w alkoholu. Wątpliwe, miał jednak mocną głowę. Naprawdę mocną.
-Wiesz, ja chyba idę się przewietrzyć... - Musiał się przejść.
Zniknął nagle w cieniu krzesełka i pojawił się po zacienionej stronie karczmy na zewnątrz.
Chciał zaczerpnąć powietrza, takiego świeżego, chłodnego...

Spojrzała ze zdziwieniem na Bass'a gdy wychodził.
*A temu co się stało?*
Zaczęła bawić się swoim kieliszkiem cały czas przy tym obserwując Bass'a.
-Ciekawe o czym teraz myśli.
Powiedziała po cichu do siebie. Spoglądając tak na niego zaczęły przychodzić jej do głowy głupie pomysły, na szczęście się opamiętała.

Pojawił się w cieniu Noémie, wyszedł z niego i usiadł a krześle. Dopił sok i spojrzał przez szkło na koleżankę. wydawała się nieco znużona. W ogóle cała ta popijawa zamieniła się w jedną, wielką stypę. Było po prostu nudno, a Bass miał ochotę się poruszać, wykonać jakąś misję.
-Wiesz co... Ja się zmywam. Muszę odpocząć, nie mogę tak siedzieć na dupie. Zaopiekuj się Alvą jeśli chcesz. W każdym razie, ja spadam, papa

Pożegnał się, po czym zniknął w cieniu przyjaciółki. Kontrola tego elementu była bardzo przydatną umiejętnością. Przemieszczanie się w Planie Cienia, pomiędzy cieniami dawało mu możliwość błyskawicznego poruszania pomiędzy danymi miejscami. Było też parę innych aspektów tej mocy, ale były one na chwilę obecną nieznane, może i nawet samemu Bassowi.

[ja spadam, z/t ]